Yardo Hibernal

wtorek, 19 listopada 2013

Alpy Julijskie dzień IV

W ostatni dzień pobytu znowu wstajemy wcześnie rano. Mamy zamiar wyruszyć w masyw Kaninu 2587 m n.p.m. Mieliśmy tam być dzień wcześniej ale plany pokrzyżowały nam burze. Dzisiaj jednak pogoda nam sprzyja. Jeszcze przed wyruszeniem w góry składam swoje obozowisko i pakuję wszystko do autokaru. Po powrocie z Kaninu od razu będziemy ruszać w drogę powrotną i będzie mało czasu, więc lepiej zrobić to teraz. Za jedyne 17 euro wjeżdżamy kolejką pod Prestreljenik 2499 m n.pm, któreg wysokość oczywiście od razu kojarzy się mi z naszymi Rysami. Z końcowej stacji kolejki można wyruszyć w kilku kierunkach, my wybieramy blisko 6 godzinny szlak w kierunku szczytu Kanin.




Zaraz na samym początku szlaku czeka nas jedna z największych atrakcji tej okolicy. Piękne skalne Prestreljenisko okno, z którego można zajrzeć na włoską część Alp Julijskich.




Podejście i zejście w usuwających się spod nóg różnej wielkości kamieni, pozbawia mnie sporej ilości energii, więc robię krótką przerwę na jej uzupełnienie i zrobienie kilku fotek.




Nabrawszy świeżych sił wstajemy i ruszamy w kierunku pierwszej większej przeszkody na dzisiejszej trasie. mamy do pokonania sporą skalną i eksponowaną ścianę. Jest tutaj co prawda kilka sztucznych ułatwień, ale i tak w większości trzeba polegać na własnych rękach.


Pokonanie tej ścianki wycisło ze mnie trochę potu i podniosło poziom adrenaliny w moim organizmie. Na górze łapiemy trochę oddechu i teraz już łatwym szlakiem podążamy w kierunku szczytu.




Krajobraz roztaczający się dookoła przypomina ten z księżyca albo z Marsa. Wielka przestrzeń i same białe skały dookoła spowite w większości chmurami, a po środku jakby krater.




W takiej księżycowej scenerii zbliżamy się do kolejnej przeszkody. Trudności coraz większe, potrzebne są umiejętności wspinaczkowe by dostać się w kolejne miejsce a i ekspozycje coraz większe. Kilka osób rezygnuje z dalszej wędrówki.




Pomimo trudności udaje mi się pokonać ten odcinek szlaku, choć muszę przyznać że miałem już chwile zwątpienia. Nie miałem okazji wcześniej sprawdzić się w takim terenie nawet w Tatrach. Teraz szlak prowadzi eksponowaną granią od czasu do czasu sztucznie ubezpieczoną. Ale za to widoki są przednie.




Pokonuję coraz to trudniejsze odcinki, a jest ich tu sporo. Można powiedzieć że czasami " wisi " się w powietrzu. Niestety następuje moment gdzie moje umiejętności nie wystarczają, końcówka wejścia na szczyt wymaga bądź większego doświadczenia wspinaczkowego, albo sprzętu asekuracyjnego na via ferraty. Ja jednego ani też drugiego nie posiadałem wtedy. Odpuszczam i pomalutku schodzę krok po kroku w dół.



Zejście wcale nie jest takie proste,czasami nawet trudniejsze i sporo czasu zajmuje mi opuszczenie grani i dotarcie do współtowarzyszy czekających niżej.



Mocno wyczerpany fizycznie i psychicznie schodzę w całości w bezpieczne i łatwe miejsce na szlaku. Serce mi łomota jakby miało zaraz wyskoczyć, ale mimo tych wszystkich trudności warto było spróbować, a szczyt Kaniniu poczeka. Teraz już spokojna droga powrotna i sesje foto.



Krajobraz trochę się ożywia, a to za sprawą młodego koziołka, który pozuje nam do zdjęć.




Teraz jeszcze pokonanie ostatniego trudniejszego odcinka i zejście do górnej stacji kolejki. Wycieczka choć niezakończona zdobyciem szczytu, to bardzo udana i emocjonująca. I przede wszystkim bogata we wrażenia estetyczne i w zdobyte nowe doświadczenia.



Ale to nie koniec jeszcze...w drodze powrotnej zatrzymujemy się nad jednym z uroczych włoskich alpejskich jeziorek, teraz mamy czas na kilkugodzinny relaks.






Ale teraz to już naprawdę koniec. Ostatnie pamiątkowe fotopstryki i pożegnania nadszedł czas... do ponownego zobaczenia w Alpach :)


Link do albumu
https://picasaweb.google.com/112312179743284627330/AlpyJulijskieDzienIV?authuser=0&feat=directlink

14 komentarzy:

  1. Patrząc na pierwsze zdjęcie, myslałam, że pokazujesz wejście zimowe;)
    Widoki dech zapierają, coś pięknego, dlaczego tak daleko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skały są białe, jakby posypane mąką :) No właśnie czemu to tak daleko... :) Można by tam częściej zaglądać :)

      Usuń
  2. Ciekawie wyglądają te Alpy Julijskie :) Szlak na żywo musiał wyglądać jeszcze fajniej, najbardziej podobało mi się to okno skalne - chociaż domyślam się, że na żywo mam rozmiary raczej wielkiego okniska ;) A, że szczytu się nie udało zdobyć, to nie takie ważne - czasami nie warto ryzykować. Najważniejsze, że pozostała satysfakcja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę! Własnie dopadłam do przewodnika P. Nowickiego i tam jest napisane, że szlak na Kanin przez Prestreljenisko Okno i rozstaje pod Hudim Vrsicem ma trudności umiarkowane (autor porównuje je ze Świnicą i z łatwiejszymi odcinkami Orlej Perci). A z tego co piszesz to było znacznie trudniej!! Wiem, że tam są jeszcze inne szlaki na Kanin, ale skoro piszesz o Oknie to chyba o ten wariant chodzi (który nie powinien sprawić większych trudności). Pomożesz rozwiązać tę zagadkę? Sprawdź proszę na mapie (ufam, że masz) czy Twój szlak przecinał Hudy Vrsic. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umiarkowane trudności to pojęcie względne ;) dla jednych to była łatwizna inni już po wyjściu z kolejki zrezygnowali na sam widok ;) To jest najłatwiejsza trasa na Kanin i wiedzie przez rozstaje pod Hudim Vrsicem :) Największe trudności powodują duże ekspozycje i praktycznie brak sztucznych ułatwień, ale też bardzo krucha skała. Kask na głowie się bardzo przydaje :)

      Usuń
    2. Dzięki za odp, ale jeszcze Cię pomęczę ;) Byłeś może na Chłopku albo Orlej, żeby jakoś porównać ten Kanin? :)

      Usuń
    3. 80% tego szlaku to jest łatwa :) tylko końcówka to większe problemy, wejście na grań Kanina i potem poruszanie się w dość dużej ekspozycji na główny wierzchołek. Nie za bardzo się da porównywać to z tatrzańskimi szlakami. Ale jak już to z Orlą tylko bez sztucznych ułatwień, które tam czasami są ale ich stan techniczny delikatnie mówiąc nie jest dobry. Ale to było rok temu nie wiem jak teraz :) No i samej końcówki nie zrobiłem i znam tylko z relacji tych co schodzili, mówili że było ciężko.

      Usuń
    4. Ten cały Nowicki przeszedł wszystkie szlaki w Alpach Julijskich i tak właśnie mi się wydawało, że nieco nonszalancko podszedł do określenia trudności tych szlaków. Ale jednym się zgadzacie - on też pisze, że ułatwień za szlakach jest mało, a jak są, to często ich stan techniczny pozostawia dużo do życzenia... A pisał to w latach 90-tych, więc za dużo pod tym względem to się tam nie zmienia! Pozdrawiam dzięki za odpowiedzi :)

      Usuń
  4. Nie ma to jak pooglądać sobie takie zdjęcia i takie piękne krajobrazy przed snem... Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, ten wspaniały Kanin, zapamiętam do końca życia... Powody dwa - niesamowity, księżycowy krajobraz, drugi - to pewna, można powiedzieć, nieścisłość :) którą pozwolę sobie zacytować: "Bardzo łatwa trasa - na wysokość 2200 m, można wjechać kolejką z Bovca [...] Zaczynamy końcowe podejście, miejscami strome i nieco eksponowane". No, nie wiem jak Pan sądzi, ale przedstawiony fragment (pochodzący z przewodnika po Słowenii) jest nieco mylnie przedstawiony przez autora :) Podobnie jak Pan, uważam, że wejście na Kanin jest naprawdę wymagające ze względu na końcową część grańki, którą poprowadzony jest szlak...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety przewodniki czasami pisane są zza biurka przez ludzi którzy trasę znają tylko z opisów innych :) Też uważam że trasa jest wymagająca :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Ciekawe widoki w ciekawej fotorelacji ... tam mnie jeszcze nie było i pewnie nie będzie :) Wspinaczki o których piszesz zapewne pozostawiły by mnie w grupie tylko je podziwiających :)

    OdpowiedzUsuń