Trasę zaplanowaliśmy na dwa dni, żeby bez pośpiechu móc się nacieszyć jak najwięcej pięknymi widokami a wieczorem przy ognisku trochę pofolgować ;). Za bazę noclegową obraliśmy słynny "Hotel Chocz" leżący u podnóża Wielkiego Chocza na Średniej Polanie. Na szlak ruszyliśmy chyba najpopularniejszą z tras prowadzącą z małej słowackiej wioski Valaska Dubova.
.
Trasa zaraz za wioską szybko zaczyna nabierać stromizny i zaczyna się monotonne podejście pośród otaczających szlak skałek i lasu.
Im wyżej tym ciekawsze widoki zaczynają się pojawiać również za naszymi plecami. Lekko zmęczeni ostrym podejściem i grzejącym mocno słonkiem zatrzymujemy się dość często uzupełnić płyny, złapać oddech i pstryknąć trochę fotek.
.
Mimo ostrego podejścia szybko docieramy do Średniej Polany i rozglądamy się za hotelem w którym chcemy przenocować. Jest trochę na uboczu od szlaku ale znajdujemy go. Nasz wymarzony obiekt noclegowy na szczęście nie jest całkowicie zapełniony i udaje się nam dostać na wyłączność cały apartament na piętrze.
Kwaterujemy się każdy we własnym wybranym miejscu, wyciągamy nasze specjały kulinarne i takie tam różne roztwory. Zaczynamy piknik i planowanie ataku szczytowego. Godzinka piknikowania nam wystarcza zabieramy lekkie plecaczki , aparaty i zmierzamy w kierunku szczytu. Teraz idąc na lekko pod górkę, jest więcej czasu na uchwycenie w kadrach aparatu otaczających nas zewsząd gór. A panoramy są naprawdę warte uwiecznienia.
Niżne Tatry |
Wielka Fatra |
Średnia Polana i "Hotel Chocz" |
Lawirując pomiędzy pojawiającymi się uroczymi skałkami, docieramy do szczytu. Teraz mamy widok na wszystkie cztery strony świata. Gdzie nie spojrzeć wszędzie góry, a że pogoda dopisuje to widoki mamy naprawdę dalekie i wyraziste.
Tatry |
Czas szybko nam biegnie, robimy się głodni i spragnieni. Trzeba wracać do hotelu. Schodząc zbieramy po drodze drewno na planowane ognisko i kiełbaski z dodatkami. Zaczyna się część wieczorna wyjazdu do której dołączają również inni mieszkańcy hotelu. I tak w międzynarodowym towarzystwie Słowaków i Czechów, przy blasku płonącego ogniska, zajadamy, popijamy i dyskutujemy każdy w swoim języku. I co najważniejsze wszyscy się rozumiemy bo łączy nas jedno... umiłowanie do gór.I tak mija nam noc.
Najgorzej jak zwykle jest rano ze wstawaniem, wszyscy kręcą się z boku na bok w swoich śpiworach. Każdy czeka na tego pierwszego nikt nie chce być tym co zgonił innych z legowiska. Ale wstać trzeba bo czeka nas długa trasa powrotna. Poranek jest cudowny, rosa na trawie, niczym nie zmącona cisza i widoki aż po horyzont. Chciałoby się zawsze budzić w takich miejscach.
Po tym jak wszyscy się wygrzebali ze swoich legowisk, zjadamy szybkie śniadanie, pakujemy dobytek i ruszamy na szlak w kierunku Likavki przez Przedni Chocz. I mimo że wracamy, szlak znowu się pnie do góry.
W drodze zahaczamy jeszcze o kilka szczytów z których podziwiamy piękne panoramy otaczających nas największych słowackich pasm górskich i rozległą dolinę Liptova.
I tak wędrując całkowicie pustymi szlakami Gór Choczańskich, powoli kończymy ten udany górski weekend. Docieramy do ruin zamku Likavka, gdzie mamy pozostawione jedno auto. Można w końcu ściągnąć ciężkie obuwie i odświeżyć się w miejscowej gospodzie. Teraz czeka nas jeszcze tylko kilka godzin drogi powrotnej.
ekipa w komplecie na tle zamku Likavka :) Bogna, Maurycy, Ajłona, Piotr, Renata i Ja ;) |
https://picasaweb.google.com/112312179743284627330/WielkiChocz?authuser=0&feat=directlink
Ładna trasa, piękna widokowo:) A i ten górski hotel ciekawy, bo taki niewielki... I Liptovska Mara chyba jest na jednym zdjęciu, a panorama ze szczytu to już w ogóle jak marzenie:) Pozdrawiam, Ania.
OdpowiedzUsuńTak to Liptovska Mara :) A hotel jeden z lepszych w jakich miałem okazję nocować ;)
UsuńRewelacja! Oj, na tego Chocza to się muszę koniecznie wybrać.
OdpowiedzUsuńPzdr.
Warto :) Ja teraz mam go w planie na zimowo :)
Usuń