Po drodze mijam drewniany budynek byłej szkoły podstawowej i skrótem ostro do góry brodzę w śniegu po stokach Potrójnej, nazywanej również Czarnym Groniem.
Mijam ostatnie zabudowania i leśną drogą kieruję się na Przełęcz Zakocierską. Teraz mam śniegu już po kolana, tędy rzadko kto chodzi i trasa jest nie przetarta. Ale zakładanie śladu na świeżym puchu to dla mnie przyjemność więc jestem zadowolony.
Po około dwóch godzinach docieram do Przełęczy Zakocierskiej gdzie znajduje się skrzyżowanie szlaków. Ja wybieram "słoneczkowy", który prowadzi wprost do studenckiej chatki turystycznej.
Po drodze mijam jedną z bardziej charakterystycznych wychodni skalnych w tym rejonie, " Zbójeckie Okno"
Stąd mam już bardzo blisko, a i szlak jest przetarty. Mogę zatem zrobić kilka fotek wyłaniającym się zza drzew widokom na Gibasowe Siodło gdzie też znajduje się przytulna drewniana chatka, ale do niej wybiorę się przy innej okazji.
Mijam kolejny zakręt i już widzę zabudowania chatki studenckiej oraz położonych poniżej domków w Kocierzu Basie.
Docieram w końcu do chatki, w której mam zamiar zostać na noc. Jest co prawda prawie pełno bo odbywa się tu kilka imprez różnych forów górskich, ale jak zawsze życzliwy chatkowy znajduje dla mnie jakieś miejsce. Rozkładam się we wskazanym mi miejscu, stawiam lekko mokre buty obok kaflowego pieca w kuchni i przysiadam się do bawiącego towarzystwa.
Noc się dłuży bez końca, zawieram wiele nowych znajomości. Zabawa na całego, gitara ,pianino, fujarki i śpiewy. Nie wiem nawet o której wskakuję w śpiwór i kładę się spać. Rano...to znaczy jak wstałem około południa w chatce nadal pełno i krzątanina w kuchni. Wszyscy szykują śniadanie i powoli się pakują. Ja również zabieram się do robienia kanapek, które smakują jak nigdzie indziej.
Po śniadanku pora jeszcze na kawusię. Fajnie się siedzi szczególnie gdy gra gitara, ale niestety ja nie mam zbyt wiele czasu. Zbieram swój plecak żegnam się z nowo poznanymi przyjaciółmi oraz chatkowym i ruszam w drogę powrotną.
Wracam przez Przełęcz Mokrą, gdzie kieruję czerwonym szlakiem do pobliskiego wyciągu narciarskiego Pracica.
W rejonie górnej stacji wyciągu znowu opuszczam szlak i kieruję się wzdłuż narciarskiej trasy zjazdowej na przystanek MZK Rzyki Praciaki, gdzie dzień wcześniej zaczynałem swoją weekendową wędrówkę.
Ale świetna na chatka :) Znam ją tylko ze zdjęć, ale chyba czas się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) zresztą jak wszystkie chatki w tamtej okolicy :) super klimat :) o ile komuś nie przeszkadza brak luksusów :)
UsuńZima, zima... Ciągle za nią tęsknię...
OdpowiedzUsuńMerveilleuses photos, c'est un endroit bien agréable que tu nous montres là ! où est-ce en Pologne, à quel endroit? ( je suis d'origine polonaise des 2 côtés de mes parents, j'y suis allée dans les années 72 et 75, c'était dur à cette époque! )
OdpowiedzUsuńVery nice post!
Thanks & Welcome for your comment and your next visit to my blogs.
Have a nice day! Cath.
Zimowe Beskidy są super :) Fajnie, że już posypało. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa i super fotki. Miło było oglądać i przeczytać ciekawą relację !
OdpowiedzUsuń